Текущее время: 28 мар 2024, 19:34

Часовой пояс: UTC + 2 часа




Начать новую тему Ответить на тему  [ Сообщений: 2 ] 
Автор Сообщение
 Заголовок сообщения: Rosja. Jak kontrolować surowcową potęgę?
Сообщение Рейтинг поста: [ ] Добавлено: 14 июн 2012, 19:34 
Не в сети
Голубые штаны
Аватара пользователя

Зарегистрирован: 31 авг 2010, 23:41
Сообщения: 10060
Изображение

http://nczas.com/publicystyka/chodakiew ... wa-potege/

Интересная статья все того же Ходакевича о перспективах сырьевой России, временных бомбах, независимой Сибири и т.п.

Напоминаем, что в шапке есть кнока перевода на разные языки.

12/06/2012

Ceny ropy idą w górę, więc Moskwa się cieszy. Nie tylko zarabia, ale może wydawać na zabawy, które lubi. Jak pokazali Martin Malia i Stephen Kotkin, podobnie było podczas kryzysu energetycznego w latach 70. ubiegłego stulecia, gdy Kreml był u szczytu swojej czerwonej potęgi. Spadek cen ropy oznacza dla Rosji nieszczęście.

Według szacunków z 2007 roku, Federacja Rosyjska ma zasoby liczące 80 miliardów baryłek, co plasuje ten kraj na ósmym miejscu na świecie (6,4 proc. złóż) – jak podają Ramaprasad Bhar i Biljana Nikolova („Scottish Journal of Political Economy”, vol. 57, nr 2, maj 2010). W styczniu 2012 roku wydobycie ropy w post-Sowdepii osiągnęło 10,36 miliona baryłek dziennie. Dla porównania: Arabia Saudyjska wydobywała wtedy 9,75 miliona baryłek. Przyjmując cenę ropy na poziomie 104 $ za baryłkę, Rosja zarabia 1,8 miliarda $ dziennie na swoich surowcach energetycznych. Koszty wydobycia są przy tym bardzo niskie – około 5 $ za baryłkę. Dla porównania: w Arabii Saudyjskiej to 1,5 $, a eksploatacja kanadyjskich piasków roponośnych (oil sands, tar sands) kosztuje aż 50 dolarów. Daniel Yergin („The Quest: Energy, Security and the Remaking of the Modern World”, The Penguin Press, New York, 2011) uważa, że zyski zabiera państwo, oligarchowie i mafia, a nie rosyjscy obywatele. Na pewno nie trafiają one do robotników przemysłu energetycznego. Nota bene w triumwiracie posiadaczy trudno wskazać, kto należy do której grupy. Na przykład były kremlowski doradca Stanisław Biełkowski twierdzi, że czekistowsko-mafijny nowy stary prezydent-premier, oligarcha Władimir Putin, jest wart 40 miliardów dolarów. W swoim portfelu ma m.in. 4,5% akcji Gazpromu oraz 37,5% akcji Surgutnieftiegazu (Martin Sixsmith, „Russia: A 1000-Year Chronicle of the Wild East”, The Overlook Press, New York, 2011 – str. 526).

Europa na haju

Truizmem jest, że Rosja stoi energią. Już w latach dziewięćdziesiątych zyski ze sprzedaży ropy i gazu stanowiły do 70 proc. wszystkich przychodów eksportowych tego kraju. To przede wszystkim ropa pomogła Federacji Rosyjskiej wydostać się z postsowieckiej zapaści i kontynuować grę na scenie światowej. Inaczej nastąpiłaby permanentna zapaść post-Sowiecji. Po prostu Rosja osunęłaby się w stan chronicznej niemocy. Najważniejsze dla Polski jest to, że rosyjska energia to narkotyk trzymający Unię Europejską u klamki kremlowskiego dealera. Według Susan Nies („The EU-Russia Energy Relationship: European, Russian, Common Interests?” w: red. Roger E. Kanet, „Russian Foreign Policy in the 21st Century”, Palgrave MacMillan, New York, 2011), Europa ma małe pole manewru. Stary kontynent posiada tylko 1 proc. rezerw energetycznych świata, podczas gdy zużywa aż 20% całej światowej produkcji energii. Z Rosji pochodzi co najmniej 15% importowanej przez kraje UE ropy i gazu – jak podaje K. Liutho („Problems of Economic Transition”, vol. 47, nr 10, luty 2005). W związku z tym Europa uznała, że pozostaje jej udawać, iż podziela zdziwienie Ameryki, że Rosja nie stała się bardziej cywilizowana po implozji Sowdepii. Dotyczy to przede wszystkim przytłumionych reakcji zachodnich na stosowanie broni energetycznej przez Kreml, szczególnie w celu zdyscyplinowania krajów „bliskiej zagranicy” – Ukrainy, państw bałtyckich i całej reszty. W takiej sytuacji Putin i jego komanda są bardzo zadowoleni i globalnie aktywni. A co będzie, jeśli cena produktów energetycznych padnie? Co będzie, jeśli powstaną inne systemy dystrybucji? Co będzie, jeśli nastąpi reorientacja postsowieckiego przemysłu energetycznego na wschód i południe? Co będzie, jeśli konsumenci zwrócą się ku alternatywnym źródłom energii?

Bomba z opóźnionym zapłonem

Jeśli spadnie cena ropy, Rosja pogrąży się ponownie w kryzysie. Kryzys będzie tym większy, im mniejszymi oszczędnościami będzie dysponować państwo rosyjskie, im słabsze (i mało zdecydowane) będzie kremlowskie centrum władzy, im większa będzie presja wewnętrzna (opozycja, regionalizm, mniejszości) oraz im większy będzie nacisk zewnętrzny (Zachód, Chiny, muzułmanie). Poważny kryzys związany ze spadkiem cen energii może nawet podminować Rosję. Ale zastanówmy się też nad tym wszystkim w kontekście strukturalnych cech rosyjskiego przemysłu energetycznego. Za cara ropę eksploatowano na Zakaukaziu (Daniel Yergin, „The Prize: The Epic Quest for Oil, Money, and Power”, Free Press, New York, 2009). Teren ten od Rosji obecnie odpadł. Za Sowietów, w latach pięćdziesiątych, znaleziono źródła energii najpierw w Okręgu Wołżańsko-Uralskim, a potem podjęto ich eksploatację na zachodniej Syberii (okręgi Tiumeń i Samotior). Są to tereny skolonizowane przez Rosję, gdzie tubylcy nie są zbyt szczęśliwi, a nowo przybyli osadnicy to albo potomkowie zesłańców i zeków (więźniów łagrów), albo ludzie wykorzenieni (a la nowohucka amorficzna masa ludzka, która jednak miała Krzyż i „Solidarność” – odwrotnie niż na rosyjskiej dalekiej północy, gdzie rządzi nihilizm). Do tego dochodzą złoża arktyczne. Tam Rosja musi rywalizować z USA, Kanadą, Norwegią i Danią. Nie ma lekko.

Niepodległa Syberia?

Teraz o systemie dystrybucji. Prawie całość kontrolowanej przez Kreml produkcji spływa gigantycznym rurociągiem „Przyjaźń” – geopolityczno-infrastrukturalną pozostałością po Sowietach. Ten system transportu surowca przeżywa problemy. Infrastruktura starzeje się, o wypadek nietrudno. W wypadku kryzysu można też obawiać się o sabotaż. Co więcej, obecny system dystrybucyjny jest anachroniczny. Propozycje modernizacji Rosji według konkurencyjnego paradygmatu regionalnego podcinają centralizatorskie zapędy Kremla, a co za tym idzie, totalny model gospodarczy sklonowany z socjalistycznej ekonomii nakazowej (command economy). Separatyzm syberyjski też istnieje, chociaż bardziej na poziomie kultury i temperamentu, bowiem nikt go nie przełożył na ruch polityczny. A przecież można. Jeśli komuś wydaje się to egzotyczne i nierealistyczne, przypomnijmy, że jeszcze niedawno tak myślano na temat „stanów”, czyli bogatych w ropę środkowoazjatycckich satrapii post-sowieckich. A sam fakt ich wypłynięcia na międzynarodową scenę jako suwerennych państw spowodował, że kontrolowane przez nich złoża energii nie znalazły się w teczce udziałowców z Moskwy. Satrapiami rządzi postkomuna, ale tubylcza, a nie kremlowska. Oznacza to, że Rosja musi się z nimi trochę liczyć. Chociaż satrapie są ograniczone na razie co do swych rynków zbytu, bowiem Federacja Rosyjska, jako główna spadkobierczyni Sowdepii, kontroluje rurociąg „Przyjażń”, to jednak „stany” nie muszą wiecznie przecież polegać tylko na rosyjskich dystrybutorach.

Planowany rurociąg Nabucco przez Azerbejdżan i Turcję może kiedyś połączyć się z nitką energetyczną Kazachstanu. Co więcej, są też i inni klienci niż Zachód. Stąd plany, aby budować rurociąg na południe – przez Afganistan do Pakistanu i Indii. A najważniejszym rynkiem zbytu stają się coraz bardziej Chiny. Pekin bierze dosłownie wszystko. Chętnie wziąłby od Moskwy, ale Kreml nie chce wzmacniać swego przeciwnika. To wszystko razem wzięte podkopuje monopol Federacji Rosyjskiej na dostawy ropy i gazu. A to oznacza kłopoty dla Putina i jego drużyny. Jak stwierdził Christophe-Alexandre Paillard, dla Rosji „energia jest obecnie kwestią życia i śmierci” („Rethinking Russia: Russia and Europe’s Mutual Energy Dependence”, „Journal of International Affairs”, vol. 63, nr 2 (wiosna/lato 2010).

Jak podkreśla Charles E. Ziefler, „dla Rosji, kraju o polityce zagranicznej opartej na surowcach oraz o neomerkantylistycznej mentalności, kontrola dróg tranzytowych dla rurociągów z gazem i ropą z Kaukazu i Azji środkowej jest niesłychanie ważna” („Russia, Central Asia and the Caucasus after the Georgia Conflict”, w: red. Roger E. Kanet, „Russian Foreign Policy…”). I w takim też kontekście trzeba odczytywać na przykład ostatnie rosyjskie wysiłki, aby zdominować grecki przemysł energetyczny. Podobny sens ma też kremlowski manewr wymuszający na Kirgistanie wymówienie dzierżawy bazy lotniczej Amerykanom. Ale pamiętajmy, że ma to mieć miejsce dopiero w 2014 roku. Do tego czasu może się wiele zmienić. Poza tym negocjacje dotyczące bazy odzwierciedlają fakt, że satrapie to jednak już nie republiki sowieckie. W dawnych, leninowskich czasach nikt postronny bazy w Kirgistanie by nie dostał, a już gdyby tak się stało, to Moskwa wywaliłaby klienta w ciągu jednego dnia.

Kijem i marchewką

Jak kontrować potęgę Rosji? Jest kilka sposobów. Po pierwsze – pogorszenie, a nawet zaognienie relacji między Kremlem a środkowoazjatyckimi satrapiami oraz między Moskwą a Pekinem, Islamabadem i New Dehli leży w interesie zachodnich konsumentów ropy. Im trudniej Rosji na wschodzie i południu, tym milsi stają się Rosjanie w stosunku do USA, UE oraz krajów podporządkowanych dawniej Sowietom, w tym Polski i innych państw „bliskiej zagranicy”. Po drugie – trzeba umieć postawić się Kremlowi i w Europie Środkowej, i w Grecji. W końcu zależność UE od rosyjskiego dostawcy jest wzajemna. Jeśli Moskwa podskoczy z bronią energetyczną raz jeszcze, to niech Bruksela ogłosi bojkot w imię „solidarności europejskiej”, o której do znudzenia słyszymy. I komu wtedy Kreml sprzeda ropę?

Rosja zbyt mocno obawia się Chin, aby budować ich siłę. Można więc założyć, że Moskwa zrobiłaby to dopiero w desperacji. Czyli Bruksela (Berlin) ma dość miejsca na manewr. Po trzecie – należy szukać alternatywnych dostawców oraz alternatywnych źródeł energii, bez popadania naturalnie w polityczną poprawność i utopijne mrzonki. Warto, aby wiedza o tym wśród polskich elit stała się bardziej powszechna. I w tym momencie okazuje się, że polityka neoprometejska uprawiana przez śp. Lecha Kaczyńskiego wcale nie musiała być głupotą. To prawda, że wiele trzeba by zmienić, szczególnie jej histeryczny i romantyczny styl. Ale w zasadzie promowanie wolności w Rosji i jej satelitach leży w polskim interesie. Szczególnie trzeba stawiać na czysto rosyjskie ruchy odśrodkowe – należy głównie popierać Jarosław, Królewiec, Nowogród i inne okręgi wobec centralizatorskich zapędów Moskwy. Co więcej, to wszystko przekłada się na opłacalność nawet w polityce energetycznej. Tylko trzeba to wszystko przemyśleć, zamiary ustalać według sił, robić wszystko dyskretnie, myśląc strategicznie. Czy Polska ma kadrę, wiedzę, wyczucie sytuacji i środki, aby zagrać taką grę? Wątpliwe. Czyli gadanie do ściany – jak zwykle.

_________________
Изображение


Вернуться к началу
 Профиль  
 
 Заголовок сообщения: Re: Rosja. Jak kontrolować surowcową potęgę?
Сообщение Рейтинг поста: [ ] Добавлено: 14 июн 2012, 19:57 
Не в сети
Голубые штаны

Зарегистрирован: 31 авг 2010, 10:31
Сообщения: 21809
Откуда: Минск
Интересно.


Вернуться к началу
 Профиль  
 
Показать сообщения за:  Поле сортировки  
Начать новую тему Ответить на тему  [ Сообщений: 2 ] 

Часовой пояс: UTC + 2 часа


Кто сейчас на конференции

Сейчас этот форум просматривают: нет зарегистрированных пользователей и гости: 6


Вы не можете начинать темы
Вы не можете отвечать на сообщения
Вы не можете редактировать свои сообщения
Вы не можете удалять свои сообщения
Вы не можете добавлять вложения

Найти:
Перейти:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group